Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biblijne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biblijne. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 24 kwietnia 2014

Biblijny paradoks

Do wpisu zainspirował mnie artykuł na innym blogu, a właściwie przypomniał mi o pewnej ciekawostce. Znów zajmę się tematyką biblijną, choć nie jest to główny temat bloga.

Jak być może kojarzycie, starożytni filozofowie lubowali się w logicznych paradoksach. Oprócz rozważań czy achilles prześcignie zółwia i czy strzała sie porusza, rozważali oni także paradoks kłamcy. W wersji klasycznej wywodzi się go od Epimenidesa, kreteńskiego mędrca i filozofa, postaci na pół legendarnej, który miał powiedzieć, że Kreteńczycy zawsze kłamią. Zwykle formułowano go w ten sposób: "Kreteńczyk Epimenides powiedział, że kreteńczycy zawsze kłamią" - paradoks powstaje gdy zaczynamy zastanawiać się czy mówiąc to, Epimenides mówił prawdę.

Jeśli była to prawda, to kreteńczycy kłamią. Ale sam był kreteńczykiem, więc nie mógł powiedzieć prawdy, więc kłamał. Ale jeśli kłamał w tej sprawie, że kreteńczycy kłamią, to znaczy że kreteńczycy mówią prawdę. Ale jeśli mówią prawdę, a on był kreteńczykiem... et cetera, ad absurdum.
Rozwiązaniem paradoksu jest zauważenie, że jeśli nieprawdą jest stwierdzenie, że kreteńczycy zawsze kłamią to nie musi to od razu oznaczać, że zdaniem prawdziwym jest, że zawsze mówią prawdę. To znaczy większy nacisk powinno się stawiać nie na kwestię, czy kłamią, lecz czy czynią to zawsze. Jeśli nie jest to rzecz oczywista, to zachodzi alternatywa - iż prawdą jest twierdzenie, że kreteńczycy nie zawsze kłamią.

Ale, ale - a co to ma wspólnego z Biblią?
To mało znana sprawa, ale paradoks kłamcy pojawia się w Nowym Testamencie, zaś forma w jakiej się pojawia sugeruje, że ktoś tu nie mówi prawdy.

Apostoł Paweł wysłał do Tytusa, biskupa z Krety, list upominający i doradzający w sprawie prowadzenia posługi, który dołączono do tekstu Nowego Testamentu. Przestrzega go i jego wiernych przed poganami i żydami, nakazując aby wybrał na prezbiterów tylko uczciwych, moralnych, nie skorych do pijaństwa ani chciwych ludzi. Przestrzega go przy tym:
12 Powiedział jeden z nich, ich własny wieszcz: "Kreteńczycy zawsze kłamcy, złe bestie, brzuchy leniwe".
Wzmacniając to stwierdzenie:
13 Świadectwo to jest zgodne z prawdą.
I tym samym zawiązując cykl paradoksu.

Autor listu powołał się na znany paradoks, lecz najwyraźniej nie rozumiał jego znaczenia, skoro uznał to za prawdziwą opinię. Wydaje się to dziwne zważywszy, że Paweł miał być człowiekiem wykształconym. Wsółcześni bibliści zwracają uwagę na dużą różnicę stylu listu i dwóch Listów do Tymoteusza w porównaniu z pozostałymi pismami, co sugeruje, że może on być całkiem innego autorstwa. Prawdopodobnie list jest rekonstrukcją na podstawie fragmentarycznych pism, ułożoną przez któregoś z uczniów, chcącego poszerzyć zbiór listów. Jednakowoż podpisał się on na początku jako apostoł Paweł, co prowadzi do pytania, czy list nie jest wobec tego fałszerstwem? <br>
Tradycja uznaje list za pismo natchnione, niezależnie od kwestii autorstwa. Natchnione, to jest zgodneze słowem bożym i nieomylne. Czy zatem nieomylny jest list także we fragmencie mówiącym, iż kreteński mędrzec powiedział, że kreteńczycy zawsze klamią? Ot paradoks...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Mojżesz rogacz

Taka drobna ciekawostka o błędach w tłumaczeniu Biblii.

Pierwotne wersje Biblii były napisane w językach hebrajskim i aramejskim jednak dosyć wcześnie dokonywano przekładów na inne języki. Jeszcze przed Chrystusem Stary Testament przełożono na grekę, tworząc tak zwaną Septuagintę, nazwaną tak od liczby siedemdziesięciu tłumaczy jacy mieli pracować nad tekstem. W kolejnych wiekach pojawiały się następne przekłady o różnej doskonałości. W czasach po Chrystusie pojawiły się nowe święte księgi czasem tłumaczone, czasem nie. Różne tłumaczenia poszczególnych ksiąg podawały odmienne wersje tekstu, dlatego gdy już formować się zaczął Kościół w Rzymie, oczywiste stało się, że trzeba to jakoś uporządkować.

Z tego też powodu Hieronim ze Strydonu podjął się przetłumaczenia obu części na język łaciński, przy okazji poprawiając tekst i wyrzucając pomyłki kopistów. W przypadku Nowego Testamentu mógł się podpierać wcześniejszymi tłumaczeniami łacińskimi, w przypadku starego początkowo opierał się na wersji Greckiej aby sięgnąć ostatecznie po hebrajski oryginał. Przełożenie obu części zajęło mu ponad 20 lat, co jednak zważywszy na konieczność porównywania wielu wersji, korzystania z kilku języków czy nawet specjalnego nauczenia się Aramejskiego, było w tych dawnych niecyfrowych czasach niemałym osiągnięciem.
Tak też powstała Wulgata, która następnie na wiele wieków stała się podstawowym tekstem Biblii na którym swe nauczanie opierał Kościół. Tym samym błędy które jednak się w tym przekładzie pojawiły, były tym bardziej znaczące.

Najzabawniejszy ale zarazem bardzo charakterystyczny był błąd w opisie wyglądu Mojrzesza, w chwili gdy wracał od spotkania z Bogiem. Jak się w nim opisuje, gdy Mojrzesz wracał jego twarz była...

W tekście oryginalnym a więc hebrajskim użyto tu słowa KRN. Alfabet hebrajski w pierwotnej wersji nie zapisywał samogłosek, więc należało je sobie przy odczytywaniu podstawiać aby otrzymać właściwe słowo. Hieronim miał dwie możliwości - krn odczytane jako "karan" czyli "świecić, jaśnieć" lub jako "keren" czyli "róg". Z bliżej nieznanych powodów wybrał tą drugą opcję, i tak tekst opisywał, że "jego twarz była rogata".

Zabawne, co nie? Tylko co innego zauważyć że w tekście jest coś nie tak, a co innego podjąć się krytyki oficjalnej wersji świętej księgi. Wersja z rogami funkcjonowała całe wieki i oddziaływała na sztukę:


Na tej XIV wiecznej rzeźbie wygląda jak diabeł:
Takie stare wizerunki do dziś są powodem pomyłek zdumionych obserwatorów, dziwiących się do wizerunek diabła robi na rozmaitych obrazach. Ten Mojżesz z kaplicy w Rosslyn bywał już interpretowany jako babiloński demon:

Stopniowo jednak badacze pisma coraz bardziej uświadamiali sobie naturę tej omyłki, dlatego w miarę upływu czasu rogi na głowie coraz mniej były rogami a bardziej przypominały coś innego. Te na głowie rzeźby Michała Anioła można w niewiedzy wziąć za kudły:
W 1561 roku świadomy licznych błędów, pomyłek kopistów i późnych wstawek papież Sykstus V zarządził przygotowanie wersji poprawionej na podstawie porównania ze starymi wersjami. Wydanie to zawierało jednak nowe błędy, wynikłe z pośpiechu i pomyłek drukarzy, toteż w 1592 roku zastąpiono je Wulgatą Klementyńską. Przy okazji poprawiono cześć najbardziej oczywistych pomyłek i rzeczywiście od tego czasu wizerunki Mojżesza zmieniły postać - na tym obrazie z 1634 roku:
Mojżesz zarazem ma rogi i nie ma ich - z jego twarzy strzelają promienie światła, zgodnie z nową frazą "jego twarz była promienna" zarazem jednak strzelają one w formie dwóch promieni, tworząc tym samym rogi świetliste. Był to interesujący kompromis między błędną tradycją a poprawną nowoczesnością.

Do tego tradycyjnego atrybutu nawiązuje żartobliwy "rachunek rzemieślnika" żądającego zapłaty za przyprawianie rogów:
Rachunek jest raczej żartem, ale opartym na pewnych podstawach - oprócz tych rogów prawdziwe są też "trzy dziewice św. Mikołaja", bo wedle legendy dobrym uczynkiem Mikołaja z Myry było obdarowanie trzech córek biednego kupca, który nie mając dla nich na posag wysłał je na ulicę aby szukały sponsorów. A co do reszty - zakurzone figury trzeba było co jakiś czas ochędorzyć, to jest wyczyścić. I od tyłu i od przodu.

sobota, 30 marca 2013

Problemy z Wielkanocą

Wygląda na to, że będziemy mieli w tym roku wymarzone białe Święta - tylko nie te. Nie dosyć, że Wielkanoc wypada dosyć wcześnie, to jeszcze zima ani śmie odpuszczać. Dlaczego jednak święto to jest ruchome, i w każdym roku wypada kiedy indziej? I skąd się ono w ogóle wzięło? A trzeba wiedzieć że było z tym w historii niemało zamieszania.

Wzięło się, w jego chrześcijańskim wymiarze, oczywiście z Biblii, będąc upamiętnieniem Zmartwychwstania. W zasadzie jest to najważniejsze ze wszystkich świąt kościelnych, ale ze względu na utrwalone w tradycji rytuały i prezenty, ludzie wolą Boże Narodzenie. Wskazówki odnośnie daty dziennej zawierają ewagnelie: do ukrzyżowania miało dojść w przeddzień Paschy - żydowskiego święta - 14 dnia wiosennego miesiąca Nissan, w czasie pełni księżyca. Stąd też pierwsi chrześcijanie obchodzili to święto zgodnie z kalendarzem hebrajskim, z którym jednak zachodziło pewne zamieszanie.
Kalendarz żydowski należy do tych pradawnych systemów opartych na cyklach księżycowych. Składa się zasadniczo z 12 miesięcy mających po 29 lub 30 dni, zaś rok trwa tylko 354 lub 355 lub 356 dni, zależnie od układu pełni. Tych kilka dni różnicy względem roku słonecznego po pewnym czasie powinno dawać kolosalną różnicę, toteż rozwiązuje się ten problem co trzy lata, gdy różnica urasta do 30-33 dni, dodając miesiąc przestępny Adar mający 29 dni i będący miesiącem zimowym. To zrównuje oba cykle ale nie do końca, toteż co pewien czas dodaje się jeszcze drugi miesiąc przestępny - Adar II, w nieregularnych odstępach powtarzających się co 19 lat, zaś Adar I ma w tym roku 30 dni. Powoduje to, że w podwójnie przestępnych latach rok ma nawet 385 dni. Zawiłe?


Zawiłe jest owszem, ale te wszystkie zmiany mają za zadanie uzgodnić ilość cykli księżycowych z cyklem słonecznym - liczba dni w obu kalendarzach w cyklu 19-letnim jest prawie taka sama. Celem zaś głównym tych zmian jest sprawienie, że dzień Paschy wypada na wiosnę, ta zaś liczona jest od dnia równonocy. 
Wróćmy jednak do naszych pierwszych chrześcijan.
Dość szybko utarło się w zachodnich gminach chrześcijańskich, aby święto odchodzić nie dokładnie w dzień po święcie Paschy, lecz w najbliższą po nim niedzielę, nazywaną Dniem Pańskim, jako że do zmartwychwstania miało dojść tego dnia tygodnia, w związku z czym dzień ukrzyżowania wypadał na piątek przed tym świętem. Natomiast kościoły wschodnie pozostały przy starym zwyczaju, a więc z Dniem Męki dzień przed Paschą a Zmartwychwstaniem trzy dni po tym. Ta rozbieżność zdań początkowo nie miała większego znaczenia, stała się jednak zaczątkiem coraz dalej sięgającego rozłamu. Kościoły Zachodnie opierały się na kulturze rzymskie, Kościoły Wschodnie czerpały z kręgu tradycji helleńsko-semickich.
 Pod koniec II wieku próbowano załatać rosnącą wyrwę sposobem odgórnym, uchwalając na kolejnych soborach, że wielkanoc może być świętowana tylko w niedzielę.
Gdy sobór wysłał list do Polikratesa, będącego biskupem wschodnich kościołów, ten nie uznał uchwały. Więc biskupi sprawujący władzę w Rzymie ekskomunikowali jego i jego wiernych. Grupę tą nazywano Quatrodecimanus ("czternastnicy"). Oznacza to, że pierwszy rozłam w kościele zaszedł z powodu różnicy zdań odnośnie symbolicznej daty święta.

Aby wyjaśnić sprawę ostatecznie w roku 325 n.e. zwołano wielki sobór w Nicei, na który zebrać się mieli wszyscy biskupi ówczesnego chrześcijaństwa. Oprócz uchwalenia wielu dogmatycznych formuł wyznania wiary, ustalono wówczas ostatecznie, że Wielkanoc ma przypadać na pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Taka forma odrywała datę liturgiczną od kalendarza żydowskiego.
Początek wiosny przypadał na dzień równonocy, przypadającą wówczas 21 marca. Jakiego kalendarza? Oczywiście juliańskiego.

Kalendarz Juliański, którego ostateczną formę ustalono w roku 46 p.n.e. za panowania Juliusza Cezara, był w owym czasie najdoskonalszym z używanych. Przedtem w Rzymie używano kalendarza księżycowego, z miesiącami mającymi od 29 do 31 dni. Co dwa lata dodawano miesiąc przestępny i długość roku mniej więcej się zgadzała, ale manipulacje początkiem roku i wyrzucanie lub dodawanie dni zależnie od kaprysów władców tak rozregulowały system, że w I wieku p.n.e pierwszy zimowy miesiąc, odpowiednik grudnia, przypadał we wrześniu. Stąd reforma ustalająca długość roku na 365 dni z dodawanym jednym dniem przestępnym co cztery lata, co daje średnią długość 365,25 dnia.
Nie było to jednak wystarczająco ścisłe. Ustalona obecnie, dokładniejszymi metodami, długość roku słonecznego to 365,2422 dni. Różnica między tymi długościami jest zatem niewielka, ale po odpowiednio długim czasie staje się istotna. Co 128 lat kalendarz juliański naliczał jeden dzień więcej niż powinien. Na dodatek przez kilka dekad aż do roku 8 n.e. lata przestępne nie były wprowadzane co 4 lecz co 3 lata, bądź w ogóle, na wskutek niedbalstwa, co korygowano nie dodając tych dni przez pewien okres. Dopiero od tego czasu można mówić o pełnym systemie - ze wspomnianymi przesunięciami.
Za czasów Cezara równonoc przypadała 25 marca. Do czasów Soboru zdążyła przesunąć się na 21 marca, z powodu tej różnicy. W miarę upływu czasu przesuwała się dalej i w XVI wieku wypadała już 11 marca. Co zatem zrobiono? - zreformowano kalendarz.
Papierz orzekł że po 4 października roku 1582 ma następować od razu 15 października, zaś w pewnych latach dni przestępne mają nie być dodawane, tak aby w okresie 400 lat tych ujętych dni było dokładnie tyle co nadmiarowych, a więc 3. Obecnie każdy uczeń jest jak sądzę w stanie opowiedzieć, że reforma gregoriańska miała na celu zlikwidowanie nadmiarowych dni i zrównanie czasu kalendarzowego z rzeczywistym - i odpowiadając tak będzie w błędzie. Tak na prawdę nasz wyimaginowany "czas rzeczywisty" nikogo właściwie nie obchodził. Chodziło tylko o to, aby zachować porządek w datach Wielkanocy, stopniowo bowiem najwcześniejszy możliwy termin cofał się w tył i wiosenne święto stawało się coraz mniej wiosenne. Postanowiono usunąć nadmiarowe dni, ale nie nadmiar aż do początków kalendarza, lecz do czasów Soboru Nicejskiego - w których to zebrało się już przecież 3 nadmiarowe dni. Reforma nie usuwała tej różnicy.

Jak ostatecznie jest z tym przesuwaniem Wielkanocy?
Jak to już pisałem, Wielkanoc przypada w niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca. Wiosna zaczyna się od równonocy, to jest od 21 lub 20 marca, zależnie od układu dni przestępnych. Jeżeli pełnia wypada w niedzielę, to Wielkanoc jest obchodzona w następną. Długość miesiąca księżycowego to 29,5 dnia. Stąd wynika zakres:

Najwcześniejsza Wielkanoc przypada na 22 marca, gdy pełnia następuje w sobotę 21 a pierwszy dzień wiosny 20 marca. Najpóźniejsza następuje gdy wiosna zaczyna się 21 marca i jest to pełnia a następna 19 kwietnia i jest to poniedziałek, w związku z czym następna niedziela to 25 kwietnia.
Wraz z ruchomością Wielkanocy, zmieniają się pory innych świąt - Zielone Świątki, obchodzone po 50 dniach mogą zatem przypaść nawet w lipcu. Inaczej jest w kościele prawosławnym, gdzie nadal używa się kalendarza juliańskiego. Rozbieżność sięgnęła już w naszych czasach 13 dni przez co wszystkie święta są przesunięte, a zakres dat Wielkanocy odpowiada 4 kwietnia - 13 maja naszego kalendarza. Pewne znaczenie ma także różny sposób obliczania tej daty w kościołach - mimo przesunięcia zdarza się, że w obu święta wypadają w tym samym terminie.

Te ciągłe zmiany dla wielu stały się dziś niewygodne, stąd też coraz żywszy jest pomysł, aby ustalić stały dzień na to święto. Najczęstsza propozycją jest druga niedziela kwietnia. Jeszcze inną propozycją jest skłonienie kościołów wschodnich do świętowania w tym samym terminie co zachodnie, lub odwrotnie. Oczywiście wraca tu spór z III wieku - każda grupa uważa, że ich data jest właściwsza. A na razie wszystko po staremu.

post scriptum:
Dodam tu poniżej, by nie zaburzać pierwotnego układu tekstu, jeszcze jedną refleksję.
Gdy Sobór Nicejski ustalał sposób liczenia daty Wielkanocy, jednym z argumentów za taką zmianą, była nieporządna forma kalendarza hebrajskiego i błędy naliczania, powodujące że w latach pomiędzy przestępnymi Pascha mogła wypaść przed równonocą. Naliczone błędne dni kalendarza juliańskiego powodowały, że nowy sposób liczenia całkowicie oddzielał te dwa systemy, tym samym świat chrześcijański odcinał się od swych żydowskich przodków, którzy zaczynali być powoli traktowani prawie jak poganie.
Zastanawiającą kwestią są jednak słowa Anatoliusza Aleksandryjskiego, który uważał za błąd opierać się na cyklach księżyca, uważając je za ważniejsze, gdy słońce jest jeszcze w dwunastym znaku zodiaku, uważanym za znak zimowy. Zatem obchodzenie Zmartwychwstania, wprawdzie skorelowane z rytmami księżycowymi, miało być powiązane przede wszystkim z ruchami Słońca; pierwszorzędnym warunkiem było przekroczenie równonocy i wejście Słońca w znaki wiosenne.
Takie rozumienie było uważane za właściwe przez kościoły zachodnie, kształtujące się w kręgu kultury rzymskiej i używające kalendarza juliańskiego - słonecznego. Można w tym widzieć odejście od dawnych, bardziej pierwotnych kultów lunarnych, na rzecz bardziej rozwiniętych kultów solarnych. Wpływy kultów lunarnych w judaizmie są bardzo wyraźne - począwszy od kalendarza, do poświadczonego w Biblii zwyczaju świętowania w każdy nów księżyca - stąd wysuwane są czasem teorie, że Jahwe pierwotnie był bogiem księżyca. Przesuwając datę Wielkanocy, i uzależniając ją od równonocy, związało się chrześcijaństwo z kręgiem kultów solarnych, czego wyraźne ślady można dostrzec w symbolice - przedstawienia Chrystusa jako wschodzącego słońca, czy zawłaszczenie symboli życia i odradzania się a nawet praktyka orientowania kościołów tak, aby ołtarz wychodził na wschodzie*
Pewnym śladem może być nawet data Bożego Narodzenia - jak to już kiedyś pisałem, nie wiadomo kiedy miałoby ono następować, bo Biblia nie precyzuje pory, lecz na podstawie dowodów pośrednich można stwierdzić, że raczej na początku jesieni. Przyjęta data 25 grudnia była zatem symboliczna. Przyczyny natomiast przyjęcia właśnie jej nie są zupełnie jasne, wydaje się jednak że znów zadecydowały tutaj wpływy kultury rzymskiej.
 25 grudnia w dawnym Rzymie właśnie kończyły się Saturnalia będące czasem rozprężenia obyczajów, dające niewolnikom i sługom większą swobodę; wyznawcy Mitraizmu obchodzili święto narodzin Mitry, a na dodatek na ten sam czas wprowadzono państwowe święto Sol Invictus. Daty tych świąt były bezpośrednio związane z przesileniem zimowym, które w tamtych czasach przypadało na 25 grudnia. Precesja od tego czasu spowodowała przesunięcie, którego nie mogły usunąć poprawki kalendarza. Przyjęcie świętowania w tym dniu miało zatem tą zaletę, że z jednej strony stanowiący dużą część wiernych niewolnicy mieli czas na świętowanie na uboczu, a z drugiej strony nowe święto zastępowało w świadomości wiernych te poprzednie. Tyle że niechcący(?) tym samym po raz kolejny kult chrześcijański został powiązany z solarnym.

Zastanawia zatem czy teraz próby ujednolicenia daty Wielkanocy nie spowodują - świadomie bądź nie - dalszego odcięcia, gdyż daty nie będą już powiązane ani z rytmami księżycowymi ani z równonocą?

--------
* Słowo "orientacja" wywodzi się od "orient" - czyli wschód.
http://en.wikipedia.org/wiki/Easter
http://en.wikipedia.org/wiki/Computus
http://en.wikipedia.org/wiki/First_Council_of_Nicaea
http://en.wikipedia.org/wiki/Paschal_Full_Moon
http://en.wikipedia.org/wiki/Passover
http://en.wikipedia.org/wiki/Hebrew_calendar
http://en.wikipedia.org/wiki/Julian_calendar
http://en.wikipedia.org/wiki/Roman_calendar
http://en.wikipedia.org/wiki/Easter_controversy
http://en.wikipedia.org/wiki/Gregorian_Calendar

 "Lunarne aspekty Judaizmu" Racjonalista.pl

wtorek, 29 stycznia 2013

Biblia słowem Boga

Jeśli sądzicie że to będzie wpis ewangelizacyjny, to grubo się mylicie.

W dyskusjach światopoglądowych podejście do kwestii wiary stanowi sprawę niejednokrotnie najważniejszą. Zasadniczo ludzie mogą mieć różne poglądy, ale wiarę powinni mieć, i to najlepiej tą dominującą. Pokazują to dobrze wyniki ankiet - w USA więcej osób zgodziłoby się na prezydenta geja niż na niewierzącego, niezależnie zresztą od rodzaju wyznania. Dyskusje na temat tego, czy Bóg jest, czy też nie, są bardzo żarliwe i w większości nierozstrzygalne, ja zaś w niniejszym wpisie skupię się na jednym z wątków - na kwestii Biblii.

Biblia stanowi dla chrześcijan podstawę dla wiary, sceptycy wysuwają jednak argument, że na dobrą sprawę nie bardzo wiadomo na ile jest to księga prawdziwa. Przez długi czas obowiązkowym nurtem, było traktowanie dosłownie wszystkiego co zostało tam napisane, w efekcie za heretyka uznany mógł być zarówno ten, kto twierdził że ziemia porusza się wokół słońca, jak i ten który wątpił w wiek Adama czy w to, że Tobiasz miał psa.  W miarę postępu nauki i archeologii krytyczna analiza Biblii zaczynała coraz śmielej kwestionować różne obszary pojmowania, przez co znaczna część treści jest dziś rozumiana metaforycznie. Stąd też powstają spory odnośnie tego na ile i czy tekst tej księgi ma być prawdziwy a tym samym na ile uzasadnia wiarę.
Należy przy tym rozbić tą "prawdziwość" na dwa obszary - zdarzeń historycznych i zdarzeń cudownych. Nikt nie modli się do podręcznika historycznego, bo fakty są nie do wiary a do wiedzy. Z drugiej strony poza pewnymi grupkami neopogan nikt nie wyznaje religii greckiej, tak przecież barwnie opisanej w obszernych mitologiach. W przypadku Biblii podania o zdarzeniach historycznych mieszają się z podaniami o cudach, co przez wielu jest traktowane łącznie. Stąd też w odpowiedzi na krytykę, pojawiły się rozmaite sposoby dowodzenia o tym, że tekstowi tej księgi należy ufać. Co niektóre tutaj sceptycznie omówię.

Biblia jest prawdziwa, bo tak napisali w Biblii
To zaskakujące ale jednym z najczęstszych argumentów za prawdziwością Biblii jest to, że jej prawdziwość jest opisana w Biblii. Może nie zawsze rzecz jest przedstawiana w tak oczywistej formie, ale wiele torów myślowych w istocie się do tego sprowadza. Weźmy na przykład taki, z którym się raz spotkałem:
Biblia jest prawdziwa, bo jest Słowem Boga (a Bóg by nie kłamał) --> Biblia jest Słowem Boga bo wielokrotnie tak napisano w Biblii --> To że tak napisano jest prawdą, bo Biblia jest prawdziwa (etc. w nieskończoność).
KSIĘGA RODZAJU ZACZYNA SIĘ OD SŁÓW :’ BÓG POWIEDZIAŁ ‘, 9 RAZY W PIERWSZYM ROZDZIALE . ZWROT ‘ TAK MÓWI PAN ‘ ,POJAWIA SIĘ 23 RAZY W OSTATNIEJ KSIĘDZE STAREGO TESTAMENTU – PROROCTWIE MALACHIASZA. TAK WIĘC ‘ BÓG MÓWI’ OD KSIEGI RODZAJU DO MALACHIASZA ‘PAN PRZEMÓWIŁ’ POJAWIA SIĘ 560 RAZY W PIERWSZYCH 5 KSIĘGACH BIBLII. IZAJASZ TWIERDZI  CONAJMNIEJ 40 RAZY ŻE JEGO WIADOMOŚCI POCHODZĄ DOKŁADNIE OD PANA :EZECHIEL 60 ,A JEREMIASZ 100 RAZY ‘ PAN PZREMÓWIŁ’ POJAWIA SIĘ W STARYM TESTAMENCIE CO NAJMNIEJ 3800 RAZY PAN JEZUS POWOŁAŁ SIĘ NA  CONAJMNIEJ 24 RÓŻNYCH KSIĄG STAREGO TESTAMENTU – TO PRAWDA – ON DOKŁADNIE JE ZACYDOWAŁ . TO SĄ FAKTY ,KTÓRE BEDĄ MIAŁY ZNACZENIE DLA OSOBY Z OTWARTYM SERCEM , CO NIE ZNACZY ,ŻE MUSISZ ODRZUCIĆ SWÓJ UMYSŁ , BY W NIE UWIERZYĆ .LECZ JEŚLI NIE CHCESZ UWIERZYĆ , TO NIC CIĘ NIE PRZEKONA .[1]
Takie argumenty, które same siebie dowodzą, nazywamy błędnym kołem. Są one tyleż prawdziwe co blok mieszkalny postawiony na własnym dachu i z tym światem nie mający punktów stycznych. Nie potrzebują żadnych potwierdzeń zewnętrznych i nie przejmują się zaprzeczeniami bo podpierają się wnioskami wysnutymi z siebie. Niczym wąż żywiący się swym ogonem. Jak zaraz pokażę, bardzo duża ilość argumentacji opiera się w istocie na tej absurdalnej zasadzie.

Biblia jest prawdziwa, bo spełnia wszystkie proroctwa biblijne
Argument ten przybiera często formę rachunku prawdopodobieństwa. Niejaki Hugh Ross ocenia, że w Biblii wymienionych jest 2500 proroctw, z czego 2000 się spełniło. Następnie nie wiedzieć jak oblicza prawdopodobieństwo przypadkowego i niezależnego spełnienia się ich wszystkich, stwierdzając iż przypadkowe spełnienie się tych proroctw jest niesamowicie mało prawdopodobne (dokładnie jedna szansa na 10^2000). Najbardziej zastanawia mnie tutaj jak oszacować prawdopodobieństwo spełnienia się proroctwa - gdyby prorok zapowiedział, że w pewnym małżeństwie urodzi się chłopiec, to szansa odgadnięcia wynosi z grubsza 1:2. Gdyby dodał że nada się mu imię Jakub to szansę można by szacować statystyczne na podstawie średniej wieloletniej częstości nadawania imion - Jakub jest najpopularniejszy od lat z częstością około 7% [2], więc szansa to z grubsza 7:100 * 1:2. Jak jednak oszacować prawdopodobieństwo tego, że za kilkaset lat urodzi się Mesjasz?
Jednym z ocenianych proroctwo jest to, że urodzi się w Betlejem - przypomnę tutaj że spośród ewangelistów dwóch nic o tym nie wie, a pozostali nie mogli się dogadać jak to miało się odbyć.
W dodatku te szacunki zakładają, że proroctwa byłyby zdarzeniami niezależnymi - a więc wydanie na śmierć miałoby być niezależne od  wykonania wyroku, co jest bardzo ryzykowne i nie sprawdzalne.
Tak czy siak znów w większości argument ten opiera się na Biblii - proroctwa z jednej części tej księgi spełniły się, co wiemy z drugiej części tej księgi. Prawdziwość jednej części księgi jest dowodzona przez drugą, zaś drugiej dowodzi to, że spełnia zapowiedzi tej pierwszej. Znów zatem powracamy do argumentu, że Biblia jest prawdziwa bo tak napisali w Biblii.
Powiedzmy że jakiś jasnowidz napisze w książce, że jako nastolatek przewidział, że ożeni się z Marianną i potem to się sprawdziło - mogłoby to stanowić dowód jego jasnowidzenia, gdyby tylko to pierwsze proroctwo było znane z jakiegoś innego źródła. Jeśli tak nie jest mamy prawo podejrzewać, że zostało ono wymyślone po fakcie. Tutaj jest podobnie.
Upadek Babilonu został zapowiedziany przez proroków - skąd wiemy że przed tym zdarzeniem pojawiło się proroctwo? Z Biblii. A czy tak na prawdę było? No przecież Biblia jest prawdziwa. Jest bo przepowiednia o upadku Babilonu się sprawdziła, na pewno - wiemy to z Biblii...

Jest jeszcze jedna sprawa - w często cytowanym artykule wymienionych jest 13 spełnionych proroctw. Jedno jest bardzo zabawne:
  1. W V wieku p.n.e. prorok o imieniu Zachariasz oznajmił, że Mesjasz zostanie zdradzony za cenę niewolnika - trzydzieści sztuk srebra, zgodnie z prawem żydowskim, jak rownież, że pieniądze te zostaną użyte do kupna pola cmentarnego dla biednych ludzi spoza Jerozolimy (Zachariasz 11:12-13). Zarówno Biblia jak i świeccy historycy podają, że Judasz Iskariot otrzymał trzydzieści srebrników za zdradzenie Jezusa. Wymienione źródła wskazują również na to, że pięniądze te zostały użyte do nabycia pola garncarza, na cmentarz dla cudzoziemców (Mateusz 27:3,10).
    (Prawdopodobieństwo przypadkowego spełnienia = 1 do 10
    11.)[3]
Niestety rzecz wygląda inaczej - to jedynie Mateusz twierdzi w Ewangelii, że te zdarzenia zostały zapowiedziane przez Zachariasza. Natomiast w odpowiedniej księdze, w rozdziale jedenastym Zachariasz opisuje jak hodując owce dla handlarzy, stracił do nich cierpliwość i zwolniwszy trzech pasterzy wymówił pracę, łamiąc laskę-przymierzę, po czym powiedział handlarzom aby mu wypłacili zapłatę. Dali mu 30 srebrników które za radą Pana wpłacił do świątynnej skarbony. Nie ma tam słowa o kupowaniu ziemi na cmentarz dla cudzoziemców, ani o sprzedawaniu niewolników. Jedynie liczba srebrników się zgadza.
Aha - i nie ma ówczesnych świeckich źródeł które potwierdzają historię Judasza.
Jeśli tak wyglądają te spełnione proroctwa, to ja dziękuję za takie wyliczenia.

Biblia jest prawdziwa bo opisuje prawdziwe zdarzenia historyczne
Już pisałem, że kwestię rozbieranej na czynniki pierwsze "prawdziwości" tekstu Biblii można rozumieć dwojako - jako autentyczność całości, włącznie z wierzeniami autorów, bądź autentyczność dokumentu. To trochę jak ze sztukami Shakespeare'a - te które wydał za życia są uznawane za autentyczne jako dzieło, w odróżnieniu od różnych "zaginionych sztuk" pojawiających się w kolejnych wiekach i będących fałszerstwami. Zarazem jednak nie musi być prawdziwa treść tych sztuk - Ryszard III nie był pokręcony i szalony i zapewne nie zabił swych bratanków.
Jak się to ma do Biblii?

Jeśli rozpatrywać ją jako tekst napisany przez starożytnych Semitów, i opisujący zdarzenia z ich perspektywy, może być źródłem historycznym o pewnych zdarzeniach jakie wydarzyły się w tamtych czasach. Potwierdzić można na przykład takie zdarzenia jak wyprowadzenie Żydów z Jerozolimy (587 p.n.e.), pewna stela potwierdzałaby też opisaną w księgach królewskich wojnę z Moabitami w IX wieku p.n.e., wiele wydarzeń z czasów późniejszych znajduje swoje odzwierciedlenie w innych źródłach. Ale wojny, podboje, panowania królów itp. to zdarzenia historyczne. A z drugą grupą - zdarzeniami religijnymi, cudownymi?
Niestety takich potwierdzić się nie da. Pod tym względem wiarygodność różnych źródeł historyczna jest podobna - opowieści o cudach zrządzonych przez Bogów pojawiają się w świętych księgach najróżniejszych religii, ale nie uzyskują one przez to tylko potwierdzenia. Biblia miałaby zatem taką wartość jak kronika Galla Anonima - wprawdzie opisująca pewne faktyczne zdarzenia ale mieszająca je z mitami i legendami.

Biblia jest prawdziwa bo jest wyjątkowym dziełem
Tak na prawdę nie jest to żaden argument, ale powtarza się go tak często, że chyba wielu na prawdę sądzi, że wartość historiograficzną dzieła można oceniać po wartości literackiej.
Należy zwrcić rwnież uwagę na unikalną budowę Biblii. Jest ona wprawdzie zbiorem 66 ksiąg, napisanych przez ponad 40 rżnych pisarzy w przeciągu ponad 2,000 lat, jest jednak jedną Księgą, zawierająca w całości doskonałą zwięzłość.
Poszczeglni pisarze, w czasie pisania, nie orientowali się, że ich przesłanie zostanie włączone do tej Księgi, a każde z nich doskonale pasuje do całości i służy rwnocześnie swemu unikalnemu celowi jako część składowa całości. Każdy, kto pilnie studiuje Biblię, bedzie ciągle napotykać się na niesamowite struktutalne i matematyczne wzorce [pisownia oryginalna] [4]
Czyli dowodem ma być to, że pisano ją długo, przez różnych autorów a mimo to jest bardzo jednolita literacko? Pamiętajmy, że przez długi czas składały się na nią różne ustne opowieści, które dopiero w pewnym momencie skompilowano i spisano. Ślady kompilacji różnych zbliżonych podań dobrze zresztą widać, choćby po powtórzeniach tych samych historii - mamy dwie wersje Stworzenia, jedna po drugiej, dwie przemieszane wersje Potopu, dwie wersje 10 przykazań. Najwyraźniej odbiło się to na nierównej kompozycji takich ksiąg jak Księga Liczb czy Księga Praw.
Zarazem jednak bardzo wiele pism nie znalazło się w przyjętym kanonie - oprócz znanych dziś ok. 25 apokryfów Starego Testamentu (w tym kilku apokalips) znamy ok. 30-40 apokryficznych ewangelii, listów, przypowieści, odcinków dziejów apostolskich itp.; zaś z drobnych wzmianek z tekstu samej Biblii dowiadujemy się o o istnieniu kilkudziesięciu znanych kiedyś ale zaginionych ksiąg proroctw, poematów, listów etc. Jeśli więc podczas spisywania ujednolicono podania oraz odrzucono dość dużą liczbę niepasujących, to trudno się dziwić że tak powstały wybór jest treściowo jednolity.

Zresztą gdybyśmy uznawali ten argument za prawdziwy, to co powiedzieć o innych świętych księgach?
Taka na przykład Mahabharata powstawała w ciągu kilku tysięcy lat, stając się poematem mającym sto tysięcy wersów, a mimo to jest bardzo jednolita. Zawiera fragmenty różnych stylów literackich, dokładnie opisuje geografię i wspomina możliwe do potwierdzenia zdarzenia historyczne. A jednak poza hindusami nikt inny nie wierzy w jej prawdziwość.

----
[1] http://wiecznosc3.blog.onet.pl/2009/09/04/pismo-swiete-calkowicie-prawdziwe/ 
[2] http://gorny.edu.pl/imiona/ 
[3] http://www.zbawienie.com/proroctwa.htm 
[4] http://christiananswers.net/polish/q-eden/edn-t003-pl.html

niedziela, 8 kwietnia 2012

Co z tym Jezusem?

Nazwa bloga zobowiązuje. Wprawdzie tworząc ją miałem na myśli "księgę ciekawostek" ale trochę o Biblii nie zaszkodzi napisać.

Sprawa o której chcę napisać jest w zasadzie znana już od starożytności, i od wieków wzbudza kontrowersje, ale na dobrą sprawę nie jest znana zbyt powszechnie. Chodzi tu zaś mianowicie o to, że Biblia jest kiepskim źródłem historycznym jeśli chodzi o najważniejszą postać - Jezusa z Nazaretu, zwanego Chrystusem.

Pochodzenie

Kim był Jezus? Skąd pochodził? Jakim był człowiekiem? - mamy właściwie cztery opisy życia Jezusa, pochodzące od różnych autorów i różniące się od siebie szczegółami. To co znamy jako żywot Jezusa i co pokazuje się nam przy okazji świąt w licznych filmach, jest tak na prawdę kompilacją, zaś sposób doboru faktów podawanych w tej oficjalnej wersji, jest podporządkowany pewnej tradycji.

Historycy przede wszystkim zgadzają się co do tego, że Jezus był Żydem, przynajmniej aż do chrztu. Sama Biblia stwierdza zresztą wyraźnie, że należał do rodu Dawida, króla żydowskiego, że jego matką była żydówką. Został obrzezany jak wyraźnie stwierdza Łukasz:"21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie " Rzdz.2 wers.21 [1]

Lecz już tu natykamy się na pierwszą niezgodność - dwaj ewangeliści, aby udowodnić, że jak zostało przepowiedziane Jezus jest potomkiem Dawida, podają jego genealogię - ale każdy inną.
Święty Mateusz zaczyna swą ewangelię od takiego wyliczenia:
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida. Dawid był ojcem Salomona, a matką była [dawna] żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego. Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Tak więc w całości od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń[2]

Święty Łukasz podaje taki opis:

Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego, syna Mattata, syna Lewiego, syna Melchiego, syna Jannaja, syna Józefa, syna Matatiasza, syna Amosa, syna Nahuma, syna Chesliego, syna Naggaja, syna Maata, syna Matatiasza, syna Semei, syna Josecha, syna Jody, syna Jana, syna Resy, syna Zorobabela, syna Salatiela, syna Neriego, syna Melchiego, syna Addiego, syna Kosama, syna Elmadana, syna Hera, syna Jezusa, syna Eliezera, syna Jorima, syna Mattata, syna Lewiego, syna Symeona, syna Judy, syna Józefa, syna Jony, syna Eliakima, syna Meleasza, syna Menny, syna Mattata, syna Natana, syna Dawida, syna Jessego, syna Jobeda, syna Booza, syna Sali, syna Naassona, syna Aminadaba, syna Admina, syna Arniego, syna Esroma, syna Faresa, syna Judy, syna Jakuba, syna Izaaka, syna Abrahama, syna Tarego, syna Nachora, syna Serucha, syna Ragaua, syna Faleka, syna Ebera, syna Sali, syna Kainama, syna Arfaksada, syna Sema, syna Noego, syna Lamecha, syna Matusali, syna Enocha, syna Jareta, syna Maleleela, syna Kainama, syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.[1]

Jest to zatem genealogia poprowadzona wstecz do Adama. Najistotniejszy jest tu fragment od króla Dawida, oto bowiem Łukasz podaje listę potomków wywodzących się od Natana, zaś Mateusz od Salomona. Od tego momentu żadna wymieniona postać nie powtarza się w wymienionych listach. Ponadto w jednej genealogii między Dawidem i Jezusem jest 41 przodków a w drugiej 25 (pisząc o po dwakroć czternastu pokoleniach Mateusz wlicza Jechoniasza do ostatniego pokolenia przez przesiedleniem babilońskim i do pierwszego po, jeśli nie liczyć Dawida i Jezusa to pomiędzy nimi jest tylko 25 przodków).
W dodatku problemem jest wobec tego próba ustalenia chronologii. Ogólnie rzecz biorąc przyjmuje się, że Dawid panował około roku 1000 p.n.e. skoro tak, to średnia długość pokolenia w genealogii Łukasza to 25 lat, co brzmi prawdopodobnie, ale wedle genealogii Marka długość pokolenia to 40 lat, jeśli zaś wziąć pod uwagę, że wymieniony przezeń Jechoniasz żył prawdopodobnie w roku 600 p.n.e., co można już ustalić na podstawie źródeł archeologicznych, a między nim i Jezusem jest 13 pokoleń, to długość pokolenia wzrasta do 46 lat. Raczej mało prawdopodobne, aby protoplaści Jezusa płodzili synów dopiero w tym wieku.
Poza tym Mateusz tak był zafascynowany symboliczną regularnością czternastu pokoleń, że podając swą genealogię pominął cztery osoby, co łatwo stwierdzić porównując osoby ze starego testamentu z tą listą. Zaraz po Joramie powinien następować Ochozjasz, po nim Joasz, a po nim Amazjasz, ponadto z drugiej połowie po Jozjaszu następuje Joakim. Dawałoby to zatem liczbę 29 pokoleń, po 34 lata średnio na jedno. Często zatem podaje się, że obie listy są raczej symboliczne, a wymienieni zostali ci przodkowie, których uznawano za ważnych.
Przodkowie Maryi, miniatura Jacquesa de Besançon z Paryża.
1485


Mamy zatem dwie rozbieżne genealogie Józefa, co nam one jednak mówią o pochodzeniu Jezusa, skoro Józef nie był faktycznie jego ojcem? Przecież począł się z dziewicy pod wpływem ducha świętego. Bibliści zwykle załatwiają ten problem mówiąc, że gdy Józef ożenił się z Marią, usynowił Jezusa, więc jest Jezus jego synem, aczkolwiek przybranym, a więc był potomkiem króla Dawida wprawdzie w linii prostej, ale tylko symbolicznie. Zastanawia jednak na ile formalne było to usynowienie, skoro ich małżeństwo prawdopodobnie nigdy nie było skonsumowane - wszakże wedle jednego z dogmatów Maryja porodziła jako dziewica i już nią pozostała.

Inne podawane rozwiązanie problemu zakłada, że jeden z ewangelistów się pomylił, i chodziło mu o genealogię Maryi. A zatem Marek opisał przodków Józefa a Łukasz Maryi[4] Nie tłumaczy to rozbieżności w zakresie trwania pokoleń. Nawiasem mówiąc artykuł do którego podaję przypis wprawdzie podaje że Żydzi zapisywali genealogie bardzo skrupulatnie i raczej nie mogli się aż tak pomylić, aby wysnuć dwie różne dla jednej osoby, ale nie wspomina o owym pominięciu paru osób nie pasujących do schematu dwóch czternastek.

Miejsce urodzenia

Gdzie urodził się Jezus? W Betlejem, każdy to wie. Już w czasach przez Chrystusem wiedziano, że urodzi się w tym miejscu, bo stamtąd pochodził Dawid. I gdy ewangeliści spisywali swe historie również to podkreślali. Jednakowoż często Jezus nazywany był Nazarejczykiem, tam bowiem mieszkała jego rodzina i on sam, jak zapowiadało jedno z proroctw, należało zatem wytłumaczyć jak to się stało, że Jezus z Nazaretu urodził się w całkiem innym miejscu.
Łukasz podaje, że w tym czasie cesarz Oktawian ogłosił spis powszechny, i każdy musiał się udać do miejsca z którego pochodził. Wprawdzie nie znamy zapisów które kazałyby udawać się spisywanym mieszkańcom Cesarstwa do miejsca, gdzie żyli ich dalecy przodkowie, ale wedle Łukasza właśnie z tego powodu Józef udał się do Betlejem. Brzmi to trochę dziwnie zważywszy, że Dawid pod koniec życia nie mieszkał w Betlejem, i żył 40/29 pokoleń wcześniej. Wiadomo natomiast, że spis odbywał się w miejscu urodzenia, zatem Józef musiałby urodzić się w Betlejem, czego w żadnym miejscu nie stwierdzono, zawsze mówiąc że pochodził z Nazaretu.
Mateusz nie tłumaczy tego w żaden sposób, po prostu rodzina Jezusa mieszkała w Betlejem, musiała uciekać w czasie rzezi niewiniątek i dopiero po kilku latach powróciła z Egiptu, osiadając w Nazarecie.
Marek całkiem pomija okoliczności narodzin. Jego opowieść zaczyna się od opisu działalności Jana Chrzciciela, następnie stwierdza: " 9 W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. " [5] Zatem jego zdaniem, Jezus pochodził po prostu z Nazaretu.
Jan nie pisze nic konkretnego o miejscu urodzenia. Dopiero gdy już po chrzcie zaczął nauczać i spotkał rabina Nataniela, jest mówione, że pochodzi z Nazaretu. Dodatkowo w siódmym rozdziale następuje scena, gdy tłum zgromadzony wokół niego zaczyna się kłócić - jedni mówią że jest Mesjaszem, inni oponują zauważając: 41(...) "Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? 42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?" [6] Najwyraźniej było im wiadome, że nie pochodzi z Betlejem i to było podstawą kontrowersji. W dalszej części rozdziału opisane jest, jak tłum próbuje go schwytać jako fałszywego proroka, argumentując, że żaden prawdziwy prorok nie przyjdzie z Galilei.

Co zatem z tego wynika? Dwóch ewangelistów chce aby zgodnie z proroctwem Jezus urodził się z Betlejem, ale każdy tłumaczy to inaczej, dwóch innych najwyraźniej uważa, że urodził się w Nazarecie, zarazem nie widząc niczego złego w fakcie niezupełnego spełnienia wszystkich krążących zapowiedzi, i pochodzeniu z tej części Judei, którą uważano za gorszą.

Data urodzenia
O ile o dacie urodzenia nie wiemy niczego konkretnego, to na pewno możemy powiedzieć jedną rzecz - Jezus nie urodził się w grudniu! Świadkami narodzenia mieli być pasterze, którzy pilnowali tej nocy stad na pastwiskach, sęk w tym, że w grudniu nie pasie się bydła, jest to bowiem miesiąc zimny i niesprzyjający. Podobnie rzecz się ma u nas. Nie pamiętam czy kiedykolwiek w bajkach dla dzieci, realizowanych w zimowej, zaśnieżonej scenerii, sprawa pasterzy pasących owce na śniegu była jakoś objaśniana.
Natomiast wspomniany spis ludności z podobnych przyczyn też nie mógł się odbyć w grudniu, a raczej na jesień, gdy jest jeszcze sucho, a prace polowe zostały ukończone. Potwierdzają to wyliczenia oparte na historii Elżbiety, która poczęła, gdy jej mąż pełnił służbę w świątyni, co miało miejsce w czerwcu. Gdy była w szóstym miesiącu, nawiedziła ją Maria, która wkrótce po tym poczęła, zatem Jezus urodził się we wrześniu lub październiku[7]

Rok urodzenia

Wedle Mateusza, Jezus urodził się za panowania króla Heroda, który prześladował go, zmuszając do ucieczki do Egiptu. Gdy jego rodzina już tam przebywała, Herod umarł, co wedle Józefa Flawiusza nastąpiło przed Paschą poprzedzoną zaćmieniem księżyca. Na tej podstawie datę śmierci Heroda szacuje się na rok 4 p.n.e. Kiedy więc urodził się Jezus? Górna granica to 4 rok przed Chrystusem (brzmi paradoksalnie ale tak to wychodzi), zatem ucieczka nastąpiłaby niedługo przed śmiercią króla. Zauważmy jednak, że podczas Rzezi Niewiniątek, król nakazał zabić wszystkich chłopców do lat 3 - to ograniczenie mogło wynikać z niepewności co do daty, i pragnienia uniknięcia omyłkowego wzięcia rocznego dziecka za starsze, co by je ratowało. Można jednak uznać też, że zanim zdecydował się na ten krok, upłynęło trochę czasu. Gdyby więc uznać, że narodziny mogły mieć miejsce nawet trzy lata wcześniej, wówczas dolną granicą byłby 7 rok p.n.e.
Nieco inaczej rzecz wygląda u Łukasza. Tam narodziny miały miejsce w czasie spisu powszechnego za cesarza Oktawiana Augusta, gdy namiestnikiem Judei był Kwiryniusz. Nic nie wiadomo o spisach powszechnych w tamtych czasach, a jedynie o lokalnym spisie w niektórych prowincjach wprowadzonym przez Kwiryniusza w roku 6 n.e. Zatem narodziny mogły mieć miejsce w tym roku, lub późniejszym, aż do roku 10 n.e. gdy nastał kolejny namiestnik. Wobec faktu, że Herod umarł 9 lat wcześniej, cała historia z Rzezią Niewiniątek wydaje się nieprawdopodobna w takiej wersji.[8] Mogło być jeszcze tak, że Rzeź faktycznie miała miejsce, gdy umierający Herod usłyszał o jakiejś przepowiedni, jednak nie miała związku z Narodzinami o kilka lat późniejszymi, i dopiero podczas spisywania ewangelii te dwie historie się połączyły.

Inna interpretacja opiera się na opowieściach o magach, lub mędrcach, lub królach (zależnie od tłumaczenia), którzy przybyli do Judei wiedzeni Gwiazdą. Jeśli jakieś zjawisko astronomiczne podpowiadało im o nadejściu wielkiego króla, a oni zabrali dary i wyruszyli w daleką drogę, to najwyraźniej byli astrologami, co nie wyklucza innych profesji. Czym natomiast była Gwiazda?
Najstarsza teoria mówiła o koniunkcji dwóch wielkich planet Jowisza i Saturna, która następowała trzykrotnie w roku 7 n.e., co sugerował już Kepler, i co daje podstawę dla astrologicznego objaśnienia. Ponieważ jednak planety nie zbliżyły się do siebie na więcej jak jeden stopień kątowy, można sądzić że obserwatorzy mówiliby raczej o Gwiazdach.
Inna teoria upatrywała tu komety, konkretnie komety Halleya, ale chyba tylko dlatego, że była najbardziej znana. Jej przelot blisko ziemi miał miejsce w roku 12 n.e.
Jeszcze inna teoria opierała się na zapiskach Chińskich i Koreańskich astronomów, piszących o jasnym obiekcie z roku 5 p.n.e. który utrzymywał się przez siedemdziesiąt dni. Mogła to być kometa lub nowa a nawet supernowa. Obiekt ten bardzo pasował by do wczesnych datowań na podstawie Mateusza, zaś teoria wielkiej koniunkcji do datowania na podstawie Łukasza.[9]
Kometa Halleya na obrazie Giotta. 1301 n.e.

Tak więc jak widzicie, ta sprawa nie jest wcale aż tak pewna, i Biblia jako źródło historyczne sprawdza się bardzo słabo.


----
[1] http://voxdomini.com.pl/valt/p-ew/03-lk-01.htm
[2] http://voxdomini.com.pl/valt/p-ew/01-mt-01.htm
[3] http://www.katolik.pl/forum/index1.php?st=artykuly&id=76
[4] http://www.gotquestions.org/Polski/Genealogia-Jezusa.html
http://kosciol.wiara.pl/doc/489493/22 ładna interpretacja

[5] http://www.voxdomini.pl/valt/p-ew/02-mk-01.htm
[6] http://www.voxdomini.pl/valt/p-ew/04-j-07.htm
[7] http://znakiczasu.pl/trzymajac-sie-slowa/101-jezus-nie-urodzi-sie-w-grudniu
[8] http://pl.wikipedia.org/wiki/Data_narodzin_Jezusa_Chrystusa
[9] http://en.wikipedia.org/wiki/Star_of_Bethlehem